Powrót...Rajd Turcji 2003

    Rajd Turcji po raz pierwszy znalazł się w kalenda-rzu Mistrzostw Świata. Chyba nikt nie spodziewał się, że warunki do jazdy będą tak trudne i nieprzewi-dywalne. Śnieg, deszcz, słońce, błoto i szuter. Zmienna pogoda, długie i wyboiste trasy sprawiły, że Turcja okazała się testem wytrzymałości nie tylko dla ierowców, ale i dla sprzętu. Dobrze rozpoczął Marcus Grönholm (Peugeot 206 WRC). Wygrał pierwszą próbę przed Petterem Solbergiem (Subaru Impreza WRC) oraz Richardem Burnsem (Peugeot 206 WRC). Potem jednak dwukrotnego mistrza świata dopadł pech. W jego samochodzie awarii uległo wspoma-ganie. Tymczasem kierowcy 555 Subaru World Rally Team radzili sobie doskonale. Po trzech odcinkach specjalnych na prowadzeniu znalazł się Solberg, który wygrał dwie próby i o ponad dziewięć sekund wyprze-dził kolegę z zespołu Tommiego Mäkinena. Kolejne miejsca zajmowali François Duval (Ford Focus WRC) oraz Colin McRae (Citroen Xsara WRC). Niespodziankę sprawił Armin Schwarz, który pokazał, że Hyundai Accent WRC także może wygrywać. Niemiec zakończył pierwszą pętlę na piątej pozycji. Czwarty oes przyniósł zmianę lidera. Solberg uderzył w skałę i zdemolował układ kierowniczy w swoim Subaru. O dalszej jeździe nie mogło być mowy. Na prowadzenie wysunął się Harri Rovanperä (Peugeot 206 WRC). Drugie miejsce zajął Carlos Sainz (Citroen Xsara WRC). „El Matador” od początku zawodów jechał bardzo równo i stopniowo zwiększał przewagę nad rywalami. Tommi Mäkinen zakończył pierwszy etap na czwartej pozycji. „To był dobry dzień, pomimo kilku problemów. Ale jestem zadowolony z zajmo-wanego miejsca. Samochód dzielnie znosił trudy rajdu i jestem pełen optymizmu przed kolejnym etapem - podsumował pierwszy dzień „Big Mak”. Drugi etap rozpoczął się pechowo dla Armina Schwarza.
    W Hyundaiu już na pierwszym oesie rozpadło się tylne zawieszenie. Dla Niemca był to koniec jazdy.
    Wspaniałą walkę stoczyli ze sobą Duval i Sainz. Najpierw młody Belg zbliżył się do Hiszpana na niecałą sekundę. „El Matador” pojechał koncertowo kolejną próbę i odskoczył rywalowi aż na 30 sekund! Duvala wyprzedził także Tommi Mäkinen.
    Straty odrabiał Richard Burns, który awansował na piąte miejsce w generalce. Kolejna, 24-kilometrowa próba „Myra” okazała się mało łaskawa dla Harriego Rovanpery i Tommiego Mäkinena. Obaj uszkodzili zawieszenie w swoich samochodach. „Big Mak” z impetem uderzył w jeden z licznych przydrożnych kamieni - To było na bardzo szybkiej partii dziesiątego odcinka. Z ziemi wystawał duży kamień i nie mogłem zrobić nic, żeby go ominąć. Mocno uderzyliśmy w niego podwoziem. Udało się dojechać do mety odcinka, ale samochód prowadził się fatalnie. Później, dokonaliśmy takich napraw, jakie były możliwe.
    Ale straciliśmy zbyt dużo czasu - relacjonował kierowca 555 Subaru World Rally Team. Na problemach rywali skorzystali inni zawodnicy. Prowadzenie objął Carlos Sainz. Minutę za nim na metę drugiego etapu wjechał Richard Burns, który wyprzedził Francoisa Duvala i Colina McRae. Do końca rajdu klasyfikacja nie uległa zmianie. Zwyciężył Sainz, który awansował tym samym na trzecie miejsce w klasyfikacji MŚ. Drugi na mecie był Burns. Brytyjczyk został dzięki temu liderem mistrzostw. Z udananego występu może cieszyć się François Duval (Ford Focus WRC), który po raz pierwszy w karierze zaliczył miejsce na podium. Tommi Mäkinen zajął ósme miejsce zdobywając dla 555 Subaru World Rally Team jeden punkt. Mając na uwadze problemy techniczne z jakimi borykał się czterokrotny mistrz świata należy się cieszyć, że „Big Mak” szczęśliwie dojechał do mety.

Łukasz Kański-Chmielewski


Powrót.....:: SUBARU ::..